Jedyny dramat w twórczości Hemingwaya i wymowne świadectwo uwikłania, jakiemu uległ w okresie reporterskich podróży do Hiszpanii w latach wojny domowej. Wydany w 1938 r. w tomie wspólnym z "49 opowiadaniami", zniknął niemal zupełnie w cieniu tych arcydzieł nowelistyki. Wystawiony w jednym z teatrów na nowojorskim Brodwayu, poniósł klęskę u publiczności, a i krytyka przyjęła go nader chłodno. I trudno się dziwić: pisarz wcielił w sensacyjną akcję atmosferę szpiegomanii szalejącą w końcu lat 30. w obozie obrońców republiki hiszpańskiej. Obsesyjny wprost lęk przed "zdradą we własnych szeregach" służył oczywiście za uzasadnienie totalitarystycznego terroru, który osiągnął już wówczas krwawe apogeum w sowieckiej Rosji i który przeszczepiono do ogarniętej domową wojną Hiszpanii. Dramaturgiczna ilustracja tej ponurej doktryny - napisana na tyle zręcznie, że wprowadziła tytułowe określenie do potocznego języka politycznego - była więc niejako z góry skazanna na artystyczną przegraną. Dziś odczytuje się ten utwór z dreszczem nie tyle przejęcia, ile zadziwienia tym, że wybitny, dojrzały już pisarz był w stanie do tego stopnia ulec obłędnnej indoktrynacji.