Otworzyły się drzwi i na mostek wpadł Duncan Idaho. Spostrzegłszy Tega przy panelu sterowniczym, zatrzymał się i wyjrzał przez plaz, zdumiony, że widzi nowy gwiezdny krajobraz.
- Sieć zniknęła. - Dysząc, zwrócił na Tega pytający wzrok. - Miles, jak się tu dostałeś? Co się stało?
Teg odwrócił jego uwagę od tego oczywistego pytania.
- Zagiąłem przestrzeń... dzięki twojemu ostrzeżeniu. Pobiegłem do innej windy, którą natychmiast się tutaj dostałem. Musiała być szybsza od twojej. - Wytarł pot z czoła. Duncan sceptycznie - co było po nim wyraźnie widać - odniósł się do jego wyjaśnienia, więc baszar poszukał innego sposobu, by skierować jego uwagę w inną stronę. - Wydostaliśmy się z tej sieci? Duncan popatrzył na otaczającą ich pustkę.
- Jest niedobrze, Miles - powiedział. - Jak tylko wskoczyliśmy z powrotem do normalnej przestrzeni, łowcy znowu pochwycili nasz zapach.